Kacze piersi naciąć od strony skóry - tak, by powstała ukośna, centymetrowa kratka. Natrzeć solą, pieprzem, czosnkiem przeciśniętym przez praskę i roztartym w dłoniach tymiankiem. Mięso włożyć do lodówki na dobre pół godziny (idealnie byłoby zostawić kaczkę w aromatycznych ziołach na całą noc).
Rozgrzać patelnię o grubym dnie i skórą do dołu ułożyć na niej kacze piersi. Zmniejszyć płomień i podsmażać przez dłuższą chwilę - do czasu zrumienienia sie skórki i wytopienia z niej całego tłuszczu.
Przewrócić na drugą stronę i podsmażyć każdy „boczek". Następnie przełożyć do żaroodpornego naczynia - tym razem skórą do góry. Na patelnię wlać dobre czerwone wytrawne wino, wymyć cały smak ze smażenia i przelać do naczynia z mięsem. Dorzucić garść suszonych żurawin, przykryć i wstawić na 20 minut do piekarnika nagrzanego do 180 st. C.
Razem z kaczką do piecyka wrzucić połówki jabłek - wydrążone i owinięte w folię.
W szklance połączyć miód z cytryną. Gdy kaczuszka jest już niemal upieczona (w środku powinna być lekko różowa), zdjąć pokrywę i posmarować skórkę miodową glazurą. Wstawić jeszcze do piekarnika z włączona grzałką górną na jakieś 10 minut i zapiekać smarując co chwilę miodowo-cytrynową miksturą.
Gotowe kacze piersi przełożyć na gorący półmisek. Sos spod pieczenia odparować do kremowej konsystencji (można zagęścić mąka).
Kaczkę podawać pokrojoną w plastry, na winnym sosie z żurawiną, w „towarzystwie" pieczonych jabłek z żurawiną do mięs - nałożoną w miejsce gniazd nasiennych.
PRZEPIS POCHODZI Z PROGRAMU:
Kaczka w sosie winnym z żurawiną, „Pani Walewska”. Tym razem...
Mięso umyć i wyczyścić. W misce wymieszać oliwę z musztardą i sosem sojowym...
A do tego zielone szparagi...
Kultowa potrawa z PRL-u...
Szybko i bardzo dietetycznie;-)