Śledzie na kaszubską nutę
Wigilię – już od ładnych kilkunastu lat – przygotowuję w moim krakowskim domu. A że zawsze robię to samo, logistykę w kuchni mam nieźle opanowaną – przykładowo od tygodnia czekają zamrożone pierogi i uszka. Jedynie w przygotowaniu przystawki ze śledzia (poprzedza karpia po żydowsku, który obowiązkowo na moim wigilijnym stole być musi) pozwalam sobie na różne eksperymenty. Kiedyś, dawno temu, na Kaszubach jadłam pysznego śledzia ze śliwkami suszonymi. I taki też będzie w tym roku mój wigilijny śledź – wystarczyło pogrzebać w notatkach i dotrzeć do starych zapisków z podróży.
W poniedziałek zamarynowałam płaty śledziowe. Wcześniej moczyłam je przez kilka godzin w wodzie (by wypłukać nadmiar soli). Wodę z cukrem zagotowałam, po zdjęciu z ognia dodałam 2 pokrojone w wiórki cebule, liście laurowe, ziele angielskie i jałowiec. Na końcu dolałam ocet. Do takiej marynaty włożyłam śledzie. Powinny spoczywać przez 2-3 dni w lodówce (można też zakupić gotowe, lekko marynowane śledzie, ale domowe są lepsze).
Na dużą patelnię lub do rondla wlewam olej i wrzucam pokrojoną w kostkę cebulę. W żadnym wypadku nie powinna się przyrumienić, lecz udusić (można w trakcie smażenia podlać odrobiną wody). Śliwki kroję na pół i dodaję do cebuli. Ogórki obieram ze skórki, kroję w kostkę i dorzucam na patelnię. Majeranek rozcieram w dłoniach i dodaję wraz z liśćmi laurowymi. Duszę jeszcze przez chwilę (zaprawa powinna ściemnieć). Na końcu dodaję koncentrat pomidorowy. Studzę.
Zamarynowane śledzie kroję na mniejsze kawałki i delikatnie mieszam z kaszubskim sosem. Wstawiam do lodówki, by składniki przeszły wzajemnymi aromatami.
Mam nadzieję, że w tym roku śledź na kaszubską nutę zasmakuje domownikom tak samo, jak ubiegłoroczny śledź po grecku… A wszystkim Czytelnikom życzę zdrowych, spokojnych i smacznych świąt!