/ Felietony i wywiady / Gotowanie na ekranie

10 lutego 2013

Taka właśnie jest moja prywatna kuchnia. A ponieważ lubię dzielić się przepisami, postanowiłam stanąć przed kamerą i w autorskim programie „Ewa gotuje” w Telewizji Polsat opowiedzieć o mych kulinarnych tajemnicach! W każdym odcinku przygotuję szybkie danie obiadowe oraz deser.

Pokażę jak gotować zgodnie z najnowszymi trendami, przy jednoczesnym poszanowaniu rodzimej tradycji. Mało tego: nie tylko zaprezentuję setki przepisów (wszystkie spisane osobiście w różnych zakątkach świata), „odkryję” uroki polskich oscypków, bundzów, krupnioków czy sękaczy, ale także zaproszę telewidzów do Krakowa - mojej „małej ojczyzny”.

Program realizowany będzie w grodzie Kraka: w krakowskich wnętrzach, plenerach i oczywiście w moim... mieszkaniu! Sekwencje kulinarne powstaną w mojej autentycznej kuchni, która na kilka dni w miesiącu zamieni się w studio telewizyjne. Może się zdarzyć, że ekipa będzie na planie nawet kilkanaście godzin dziennie. Na planie, tzn. w moim własnym domu!.

Co gorsza: w jadalni, a tam również zaproszę telewidzów, położony jest czereśniowy parkiet - klepkę przywiozłam własnym samochodem z rodzinnych Klęczan i mam nadzieję, że nie będę musiała jechać po nią jeszcze raz... Nie mam też wątpliwości, że mój tato, który własnoręcznie wystrugał tę drewnianą podłogę, rozpłakałby się widząc, jak oświetlacze rozstawiają na niej statywy pod ciężkie, studyjne lampy.

Skąd więc szalony pomysł, by „Ewa gotuje” powstawało w mojej kuchni? Chciałam, by gotowanie na ekranie było autentyczne. Jeśli sięgam do szuflady po przyprawy, to nie dlatego, że przed zdjęciami schowała je tam obsługa planu. Oregano, tymianek czy bazylia po prostu zawsze tam są! Przed nagraniem nie muszę uczyć się na pamięć lokalizacji składników danej potrawy, nie muszę pamiętać o nich podczas zdjęć, więc na ujęciu mogę skupić się na gotowaniu i ciekawej opowieści. W studiu byłoby to niemożliwe!

Krakowski będzie też Rynek, krakowskie kwiaty od kwiaciarek, krakowskie bajgle (czyli obwarzanki) kupowane z ruchomych straganów na kółkach. Zajrzę też do moich ulubionych delikatesów, zrobię zakupy na Starym Kleparzu (takie duże targowisko pełne krakowskich przekupek - w samym sercu miasta, przy ul. Basztowej), odwiedzę targ staroci i Plac Nowy na żydowskim Kazimierzu.

Tradycja tradycją - w kuchni nie zabraknie „technicznych” nowinek i kulinarnych ciekawostek. Bitą śmietanę przyrządzę w specjalnym syfonie, krem brulee przypalę mini palnikiem, ręce umyję... stalowym mydłem (gadżet kulinarny przywieziony z Azji), czosnek rozgniotę w oryginalnym moździerzu z Ibizy.

Ponadto, bodaj po raz pierwszy w historii polskich programów kulinarnych, kompleksowo zajmę się dekoracją stołu. Pokażę nie tylko jak potrawę podać (odpowiednia zastawa, sztućce etc.), ale także czym cały stół przybrać - za każdym razem inaczej, zależnie od zawartości talerza!

Wróć do listy felietonów