/ Felietony i wywiady / Wyprawy po przyprawy: Kakaowiec

1 stycznia 1970

Kakaowiec jest drzewem niebagatelnym. Bynajmniej nie dlatego, że dorasta do 7 metrów - wszak przyroda zna rośliny dużo wyższe. Niecodzienność jest zasługą owoców i kwiatów, które wyrastają bezpośrednio na pniu lub starszych gałęziach.

W środku każdego owocu znajdziemy liczne (20-60), zatopione w miąższu nasionka. Choć zwane są ziarnami kakowymi, w niczym nie przypominają kakao! Gdy owoce dojrzeją, wyjmuje się z nich śluzowatą zawartość i zostawia pod przykryciem na mniej więcej tydzień. W tym czasie dochodzi do fermentacji - nasiona ciemnieją i nabierają aromatu. Zanim jednak jako kakao "ucieszą" nasze podniebienia, trzeba je wysuszyć, uprażyć, pozbawić wierzchniej warstwy, zemleć i usunąć z nich tłuszcz.

Warto wiedzieć, że palma pierwszeństwa w przetwarzaniu kakaowca należy do prekolumbijskich Indian, zamieszkujących niegdyś Amerykę Środkową. To właśnie oni jako pierwsi przygotowali gorący wywar o nazwie "xocoatl". Ów przyprawiony wanilą napój tak przypadł do gustu odkrywcą Nowego Świata, żę metodę jego produkcji zawieźli na Stary Kontynent.

Europejczycy udoskonalili nieco indiański trunek, dodając do niego cukier (tak powstała czekolada). Później nauczyli się oddzielać masło kakaowe od reszty nasionka, co dało początek produkcji przemysłowej kakao.

Wróć do listy felietonów